Strona internetowa Parafii p.w. św. Stanisława Kostki w Turze pełni funkcje informacyjne. Za jej pośrednictwem chcemy pełniej informować o życiu i działaniach naszej wspólnoty parafialnej.

Zapraszamy wszystkich parafian do czynnego tworzenia jednej wielkiej Bożej rodziny.

POLECAMY

Odwieczne Słowo stało się Ciałem

Podczas Świąt Bożego Narodzenia wsłuchujemy się w Prolog św. Jana Apostoła, który prawdę o przyjściu Zbawiciela na świat przedstawił w słowach: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo? (J 1,1). Odwieczne Słowo, które nigdy nie miało początku ani końca i mieć nie będzie, stało się Ciałem, czyli człowiekiem. Jest to centralna prawda chrześcijan, że Bóg stał się człowiekiem z miłości dla niego samego, ponieważ pragnie naszego zbawienia.

 

Człowiek nadużył wolności i okazał się niewdzięczny wobec Pana Boga, dlatego tylko sam Bóg mógł przywrócić właściwą relację pomiędzy sobą a ludźmi. Bóg-Człowiek narodził się jako Dziecię w ubogim żłobie ? stajni betlejemskiej. Musiał uciekać do Egiptu, bo na Jego życie nastawał król Herod. Jezus wiódł prosty żywot w Nazarecie, jako cichy, młody rzemieślnik. Dopiero w wieku pełnej dojrzałości daje znaki, że nie jest tylko zwykłym człowiekiem. Rozpoczyna publiczną działalność i głosi ludziom Ewangelię ? Dobrą Nowinę ? o zbawieniu. Dobiera sobie małą grupę uczniów i pragnie, by oni w Nim rozpoznali Mesjasza. Uczniowie, których powołuje Jezus, początkowo są małej wiary, ale stopniowo dostrzegają w Nim Boga w ludzkim ciele. Po Jego śmierci i zmartwychwstaniu uczniowie napełnieni Duchem Świętym rozpowiadają ludziom wszystko, co widzieli i słyszeli. Obecnie tę czynność głoszenia Ewangelii wypełnia Kościół.

 


W uroczystość Bożego Narodzenia ludzie przychodzą do świątyni, aby kolejny raz usłyszeć radosną nowinę, że Bóg wcielił się w człowieka. Chcą jeszcze raz usłyszeć o Bożym Narodzeniu. Przychodzą skołatani, często zagubieni, mając na głowie wiele różnych trosk. Zgonieni ludzie XXI wieku, często skłóceni, tacy wpół wierzący, ale gdzieś na dnie duszy pragnący na nowo odszukać Boga. Przychodzą niekiedy do kościoła, bo taka jest tradycja, która wyrosła na prawdzie o
przyjściu na świat Zbawiciela ludzkości. Przyszli do kościoła, bo przecież chodziła ich mama, ojciec, dziadek, a więc i oni przychodzą. Nasyceni świątecznymi pokarmami, które sami z trudem wcześniej przygotowali, włączają się w śpiew pięknych kolęd. W Boże Narodzenie budzą się z letargu i obojętności względem Pana Boga. W kościele czytana jest Ewangelia, że Odwieczne Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród ludzi. Słyszymy to w każde Święta Bożego Narodzenia, ale co z tego wynika?

Gołym okiem widać, jak coraz bardziej grzęźniemy w laicyzacji. Prawdę o przyjściu Zbawiciela na świat nosimy jakby w zanadrzu, na pokaz, a na co dzień zajmujemy się swoimi sprawami tak, jakby Bóg wcale nie przyszedł na świat. W kolejne niedziele wielu już systematycznie nie przychodzi do kościoła, by się uświęcać i słuchać Bożego Słowa. Jesteśmy leniwi i obojętni względem objawionych przez Boga prawd. Polska to kraj niby katolicki, ale jeszcze bardzo daleko nam do pełnego przeżywania chrześcijaństwa. Pan Bóg swoje, a my swoje! Nie mamy czasu dla Pana Boga, wciąż jesteśmy zgonieni codzienną egzystencją. Niejeden uważający się za katolika obiecuje, że jak będzie starszy, znajdzie więcej czasu, aby rozważać Boże tajemnice. Ale gdy przychodzi starość, też nie ma czasu.

Rodacy, którzy zakosztowali życia na Zachodzie oderwani od swoich rodzin i środowiska, opowiadają, że tam jest jeszcze gorzej z wiarą w Boga. Są tam owszem piękne kościoły, wspaniałe budowle, ale często puste. Czy chcemy się do nich upodobnić? Są bogaci, wspaniale urządzili sobie życie pod względem materialnym. Stąd i u nas często rodzą się podobne pragnienia, aby im dorównać. Brak jednak głębszego zastanowienia, czy w takiej pogoni za dobrami materialnymi nie
utracimy przeżyć religijnych. Byłoby to wielką dla nas szkodą, gdybyśmy zagubili w naszym sercu i umyśle prawdę o narodzeniu z miłości do ludzi Boga-Zbawiciela! Byłoby to bardzo duże zubożenie wewnętrzne, gdybyśmy nie umieli dostrzec w życiu tych wartości duchowych, o których mówi Ewangelia. Bo tylko Chrystus zapewnił nas o naszym wywyższeniu przez Boga i obdarowaniu godnością dziecka Bożego, a to nadaje pełną sensowność ludzkiemu życiu.

Największa tragedia, jaka może spotkać człowieka, jest wtedy, gdy Bóg umiera w jego sercu i umyśle. Jest to stan najbardziej tragiczny, jaki można sobie wyobrazić, bo wtedy człowiek zostaje sam z przeciwnościami losu. Może liczyć wyłącznie na drugiego człowieka, który jest w podobnej sytuacji i nie jest wcale władny odmienić losu człowieka i nadać wszystkiemu, co czyni, ostateczny sens. Co jest warte w ostatecznym rozrachunku dla człowieka, gdy się nawet wspaniale urządzi, nagromadzi wiele przedmiotów, tytułów, godności, jeśli wszystko bez wiary w nieśmiertelność ma się skończyć z chwilą śmierci. Nasze ręce skostnieją i wypuszczą wszystko. Odejdzie człowiek goły, tak jak przyszedł na świat. I dlatego warto się już dzisiaj zastanawiać, dokąd się zmierza? Czy to wszystko, co robimy, ma sens, gdy zabraknie wiary w Boga i perspektywy życia wiecznego?

Pan Bóg nas kocha i wyznaczył nam miejsce obok siebie w wieczności. Czy z tego wszystkiego człowiek zdaje sobie sprawę, gdy na co dzień lekceważy wartość życia religijnego i nie ma czasu, aby w jego sercu i umyśle zakorzeniła się Dobra Nowina o zbawieniu. Bóg przyszedł na świat i wcielił się w człowieka dla naszego odkupienia!

Nie wystarczy samo zabezpieczanie materialnej egzystencji, bo to za mało dla człowieka, który stworzony został, jak mówi Biblia, na obraz i podobieństwo Boga (zob. Rdz 1, 27).

Człowiek nie powinien dać się zagłuszyć laicką filozofią bez Boga, ponieważ jest stworzeniem wyjątkowym we wszechświecie. Dlatego winien aktywnie poszukiwać swojego Stwórcy. Nie można się ociągać i spraw związanych z wiarą odkładać na później. Nie wiemy, kiedy nastąpi czas rozrachunku z Panem Bogiem. Może to nastąpić w stosunkowo krótkim czasie. Warto zatem prosić Pana Boga, by przymnożył nam wiary, bo Boże Słowo otwiera oczy na prawdziwą mądrość, którą każdy człowiek w głębi duszy pragnie posiąść. Ludzie wkładają wiele wysiłku, by zdobyć informacje, by skończyć studia, a cóż ta wiedza znaczy w porównaniu z ostateczną prawdą o człowieku, którą odnajdujemy w przesłaniu Pana Boga. Bóg przekazuje człowiekowi mądrość gratisowo, nie trzeba za nią płacić, tylko otworzyć swój umysł i serce, aby ją chłonąć, by właściwie rozegrać swoje życie. Jak wiele tracimy, jeśli nie szukamy Pana Boga na co dzień. Jesteśmy wtedy pomniejszeni, a nawet okaleczeni, chociaż tego nie zauważamy.

Odwieczne Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród ludzi dla naszego zbawienia. W czasie tych Świąt Bożego Narodzenia zechciejmy zachęcić się, by odrodzić naszą wiarę w Boga.

 

Ks. Franciszek Głód